Back to Top

Powód Video (MV)




Performed By: Anatom
Length: 8:31
Written by: Jakub Nowak




Anatom - Powód Lyrics




Mój dom to zwykła historia dziś tak wygląda co druga rodzina
Pewnie mnie przez to rozumiesz bo to o czym mówię to jakbym o Tobie nawijał
Tata zostawał co rusz po godzinach pewnie dlatego że ma dużo pracy
Tylko dlaczego bełkocze do mamy a mama się znowu wydziera do taty
Nie rozumiałem a w szkole beka z dzieciaka bo jeansy ma wąskie nie dres
Dzieci brutalne są gdy mówią prawdę bo wcale nie boją się mówić jak jest
W klasie nie miałem zbyt wielu kolegów woleli dzieciaków przy kasie i cześć
Ja w znoszonych ciuchach i niemodnych butach i z kanapką z domu a nie paczką Lay's
Tam i z powrotem chodziłem z problemem z domu do szkoły ze szkoły do domu
W domu nie chcieli mnie słuchać bo nie wiem w szkole powiedzieć też nie miałem komu
I kiedy byłem sam w moim pokoju brałem słuchawki i włączałem bit
Znalazłem powód by powiedzieć Tobie co czuję bo tutaj nie słuchał mnie nikt

Dalej frustracja i niedowierzanie bo antidotum się staję trucizną
Ludzie są wredni już tego nie czaję co im to daje gdy tak po mnie cisną co
Takie to śmieszne baranie? Wiesz co zabrałem po drodze ze sobą
Wiesz co mnie czeka gdy wstaje? Co spać nie daje gdy kładę się nocą
Nie no bo po co ważne że beka bo gówniarz zaczął się bawić w rapera
Co on mi może powiedzieć o życiu co on tam wie o prawdziwych problemach
Ja w jego wieku największy dylemat to idę na piłkę czy idę na rower
Nie wiesz jaki świat jest w czerni i bieli od najmłodszych lat życie masz kolorowe
"Wyobraź sobie że może być gorzej" i tak się przegadywałem bezsensu
Traciłem całą energię mój Boże by im pokazać tą ranę na sercu
By w końcu ktoś mnie zrozumiał pozwolił uwierzyć w to że jestem warty coś więcej
Że zasługuję na miłość że zasługuję na szczęście

Wpadło to szybko szybciej niż się spodziewałem
Masa życzliwych się nagle znalazła gdy pykło mówili "Ty to masz talent"
Często Ci sami co wcześniej nie dawali szansy na przyszłość "oby tak dalej"
Czułem się dziwnie gdy stawali za mną lecz mam czego chciałem
Mordo no sorry tak wyszło
Często graliśmy przed dużą publiką na ogromnych scenach i w najlepszych klubach
Obok Pezeta ja gdzieś w loży VIPów myślałem "To nie miało prawa się udać"
Znam wszystkie twarze tych typów z youtube'a z klipów wywiadów i gazet o rapie
A teraz siedzą i piją Metaxe a pomiędzy nimi ja szesnastolatek
Czego chcieć więcej! Spełnia się moje największe marzenie bo chciałem być MC
Czego chcieć więcej! Skoro dziewczyny co kiedyś nie chciały mnie dzisiaj mam w ręce!
Czego chcieć więcej! Kiedyś dzwoniłem a dzisiaj to po mnie się dzwoni
Już nie planuje weekend'ów jak dawniej teraz to za mnie planują je ziomy

Teraz to z dawnych powodów już nic nie zostało chciałem po prostu się bawić
La vida loca robimy rapy czy palimy baty to w centrum uwagi
Życie na fotach takie to kocham lajki się sypią jak lalki po prochach
Pisałem rapy jak nie było party to znaczy że rzadko już składałem słowa
Resztki sumienia spod buta szeptały że marnuje czas i bardzo zawodzę bliskich
Ale ogarnąć się czułem że nie miałem szans czasami małe przebłyski
Wtedy mówiłem że na pewno biorę się w garść stanę na nogi jak wszyscy
Szybko kończyły się dobre pomysły wieczorem idziemy chlać
Studia dziewczyna muzyka rodzina i zdrowie nie mówiąc o straconych latach
Wracało do mnie to kiedy widziałem kolegów co życie wygrali jak Zlatan
Kiedyś ich miałem za zero lecz się pożegnałem z karierą i to się zaczęło odwracać
Pamiętam kiedy to do mnie dotarło niemoc i zacząłem płakać co

Stoję za sklepem zrobiony jak menel ze strupami w nosie i zgrzytam zębami
Wyciągam blety i szlugi i folię i kręcę i zbijam to ćpanie buchami
Patrzę w oddali na mężów z żonami i dziećmi i wiem że to wszystko nie dla mnie
Straciłem szansę na wspaniałe życie i czuję że nigdy nie będzie normalnie
Miałem się wieszać jak nic się nie zmieni to postanowione
Ostatni tydzień na Ziemi i biorę się na drugą stronę
Wszystkich już chyba zawiodłem więc teraz odbiorę nagrodę za swoje
W dupie to mam czy ktoś przyjdzie na pogrzeb
Szczerze to wcale się tego nie boję pierwszy raz zrobię coś naprawdę dobrze
Ale ten tydzień co sobie zostawię to chcę wykorzystać na maxa jak nigdy
Może choć trochę co mogę naprawię bo chcę wynagrodzić wyrządzone krzywdy
Spędzę z rodziną ostatnią sobotę wieczorem jak zawsze się przejdę na spacer
Wtedy historia się miała zakończyć i byłoby tak ale Bóg chciał inaczej

W tamtą sobotę wyszedłem do sklepu po drodze zadzwonił ziomek ustawka
Trzeba przegadać co w planach na wieczór to o piętnastej być może parafia
Spoko bo blisko a w sumie ciekawe jak serio wygląda ten rap chrześcijański
Pójdę tam wcześniej i sobie zapalę a wspólny mianownik był wtedy ostatni
Na miejscu Ola mi mówi świadectwo pół roku wcześniej z nią paliłem skuna
Nie chce się wierzyć że mówisz na serio chyba powoli zaczynałem kumać
W głowie się pali już blade światełko może to szansa by zacząć od nowa
Wiem jaka byłaś niedawno Oleńko ja może też powinienem spróbować
A potem after i Bęsiu i Jonas i Maro i Kasia i Łukasz Malwina i Iza i Ola
Nie znałem nikogo poza nią a przyjęli mnie jak rodzina
Widząc to wszystko zaczynałem wierzyć to niemożliwe by było bez Boga
Pamiętasz tamtego dnia miałem nie żyć a tu się życie zaczęło od nowa

Od tamtej pory to już cztery lata i serio zmieniło się naprawdę wszystko
Mam narzeczoną są rapy i praca i do tego wspaniałe plany na przyszłość
Codziennie modlę się żeby nam wyszło bo wiem jak łatwo jest stracić azymut
To nie jest tak że jak raz się nawrócisz to Twoje demony zostają gdzieś z tyłu
Dlatego wybacz ale nie bawi mnie gdy ktoś nawija że gdy jaramy to życie ma klimat
Że ta dziewczyna to suka i świnia chlamy dopóki się ktoś nie porzyga
Pełne samary i kruszony kryształ hajsy i fury i ssanie za drinka
Myślą że moja historia jest inna myślą że im to się uda z tym wygrać
Dziś kiedy wchodzę na scenę to mam przed oczami ten syf
Miliony dzieci co mają tysiące idoli a setki zagrożeń za nic
Proszę Cię więcej nie pytaj mnie durnie po co o Bogu ten kit
Dają dziesiątki powodów by umrzeć chciałbym Ci dać jeden powód by żyć
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.




Mój dom to zwykła historia dziś tak wygląda co druga rodzina
Pewnie mnie przez to rozumiesz bo to o czym mówię to jakbym o Tobie nawijał
Tata zostawał co rusz po godzinach pewnie dlatego że ma dużo pracy
Tylko dlaczego bełkocze do mamy a mama się znowu wydziera do taty
Nie rozumiałem a w szkole beka z dzieciaka bo jeansy ma wąskie nie dres
Dzieci brutalne są gdy mówią prawdę bo wcale nie boją się mówić jak jest
W klasie nie miałem zbyt wielu kolegów woleli dzieciaków przy kasie i cześć
Ja w znoszonych ciuchach i niemodnych butach i z kanapką z domu a nie paczką Lay's
Tam i z powrotem chodziłem z problemem z domu do szkoły ze szkoły do domu
W domu nie chcieli mnie słuchać bo nie wiem w szkole powiedzieć też nie miałem komu
I kiedy byłem sam w moim pokoju brałem słuchawki i włączałem bit
Znalazłem powód by powiedzieć Tobie co czuję bo tutaj nie słuchał mnie nikt

Dalej frustracja i niedowierzanie bo antidotum się staję trucizną
Ludzie są wredni już tego nie czaję co im to daje gdy tak po mnie cisną co
Takie to śmieszne baranie? Wiesz co zabrałem po drodze ze sobą
Wiesz co mnie czeka gdy wstaje? Co spać nie daje gdy kładę się nocą
Nie no bo po co ważne że beka bo gówniarz zaczął się bawić w rapera
Co on mi może powiedzieć o życiu co on tam wie o prawdziwych problemach
Ja w jego wieku największy dylemat to idę na piłkę czy idę na rower
Nie wiesz jaki świat jest w czerni i bieli od najmłodszych lat życie masz kolorowe
"Wyobraź sobie że może być gorzej" i tak się przegadywałem bezsensu
Traciłem całą energię mój Boże by im pokazać tą ranę na sercu
By w końcu ktoś mnie zrozumiał pozwolił uwierzyć w to że jestem warty coś więcej
Że zasługuję na miłość że zasługuję na szczęście

Wpadło to szybko szybciej niż się spodziewałem
Masa życzliwych się nagle znalazła gdy pykło mówili "Ty to masz talent"
Często Ci sami co wcześniej nie dawali szansy na przyszłość "oby tak dalej"
Czułem się dziwnie gdy stawali za mną lecz mam czego chciałem
Mordo no sorry tak wyszło
Często graliśmy przed dużą publiką na ogromnych scenach i w najlepszych klubach
Obok Pezeta ja gdzieś w loży VIPów myślałem "To nie miało prawa się udać"
Znam wszystkie twarze tych typów z youtube'a z klipów wywiadów i gazet o rapie
A teraz siedzą i piją Metaxe a pomiędzy nimi ja szesnastolatek
Czego chcieć więcej! Spełnia się moje największe marzenie bo chciałem być MC
Czego chcieć więcej! Skoro dziewczyny co kiedyś nie chciały mnie dzisiaj mam w ręce!
Czego chcieć więcej! Kiedyś dzwoniłem a dzisiaj to po mnie się dzwoni
Już nie planuje weekend'ów jak dawniej teraz to za mnie planują je ziomy

Teraz to z dawnych powodów już nic nie zostało chciałem po prostu się bawić
La vida loca robimy rapy czy palimy baty to w centrum uwagi
Życie na fotach takie to kocham lajki się sypią jak lalki po prochach
Pisałem rapy jak nie było party to znaczy że rzadko już składałem słowa
Resztki sumienia spod buta szeptały że marnuje czas i bardzo zawodzę bliskich
Ale ogarnąć się czułem że nie miałem szans czasami małe przebłyski
Wtedy mówiłem że na pewno biorę się w garść stanę na nogi jak wszyscy
Szybko kończyły się dobre pomysły wieczorem idziemy chlać
Studia dziewczyna muzyka rodzina i zdrowie nie mówiąc o straconych latach
Wracało do mnie to kiedy widziałem kolegów co życie wygrali jak Zlatan
Kiedyś ich miałem za zero lecz się pożegnałem z karierą i to się zaczęło odwracać
Pamiętam kiedy to do mnie dotarło niemoc i zacząłem płakać co

Stoję za sklepem zrobiony jak menel ze strupami w nosie i zgrzytam zębami
Wyciągam blety i szlugi i folię i kręcę i zbijam to ćpanie buchami
Patrzę w oddali na mężów z żonami i dziećmi i wiem że to wszystko nie dla mnie
Straciłem szansę na wspaniałe życie i czuję że nigdy nie będzie normalnie
Miałem się wieszać jak nic się nie zmieni to postanowione
Ostatni tydzień na Ziemi i biorę się na drugą stronę
Wszystkich już chyba zawiodłem więc teraz odbiorę nagrodę za swoje
W dupie to mam czy ktoś przyjdzie na pogrzeb
Szczerze to wcale się tego nie boję pierwszy raz zrobię coś naprawdę dobrze
Ale ten tydzień co sobie zostawię to chcę wykorzystać na maxa jak nigdy
Może choć trochę co mogę naprawię bo chcę wynagrodzić wyrządzone krzywdy
Spędzę z rodziną ostatnią sobotę wieczorem jak zawsze się przejdę na spacer
Wtedy historia się miała zakończyć i byłoby tak ale Bóg chciał inaczej

W tamtą sobotę wyszedłem do sklepu po drodze zadzwonił ziomek ustawka
Trzeba przegadać co w planach na wieczór to o piętnastej być może parafia
Spoko bo blisko a w sumie ciekawe jak serio wygląda ten rap chrześcijański
Pójdę tam wcześniej i sobie zapalę a wspólny mianownik był wtedy ostatni
Na miejscu Ola mi mówi świadectwo pół roku wcześniej z nią paliłem skuna
Nie chce się wierzyć że mówisz na serio chyba powoli zaczynałem kumać
W głowie się pali już blade światełko może to szansa by zacząć od nowa
Wiem jaka byłaś niedawno Oleńko ja może też powinienem spróbować
A potem after i Bęsiu i Jonas i Maro i Kasia i Łukasz Malwina i Iza i Ola
Nie znałem nikogo poza nią a przyjęli mnie jak rodzina
Widząc to wszystko zaczynałem wierzyć to niemożliwe by było bez Boga
Pamiętasz tamtego dnia miałem nie żyć a tu się życie zaczęło od nowa

Od tamtej pory to już cztery lata i serio zmieniło się naprawdę wszystko
Mam narzeczoną są rapy i praca i do tego wspaniałe plany na przyszłość
Codziennie modlę się żeby nam wyszło bo wiem jak łatwo jest stracić azymut
To nie jest tak że jak raz się nawrócisz to Twoje demony zostają gdzieś z tyłu
Dlatego wybacz ale nie bawi mnie gdy ktoś nawija że gdy jaramy to życie ma klimat
Że ta dziewczyna to suka i świnia chlamy dopóki się ktoś nie porzyga
Pełne samary i kruszony kryształ hajsy i fury i ssanie za drinka
Myślą że moja historia jest inna myślą że im to się uda z tym wygrać
Dziś kiedy wchodzę na scenę to mam przed oczami ten syf
Miliony dzieci co mają tysiące idoli a setki zagrożeń za nic
Proszę Cię więcej nie pytaj mnie durnie po co o Bogu ten kit
Dają dziesiątki powodów by umrzeć chciałbym Ci dać jeden powód by żyć
[ Correct these Lyrics ]
Writer: Jakub Nowak
Copyright: Lyrics © O/B/O DistroKid

Back to: Anatom

Tags:
No tags yet